Wybaczcie, że trochę mnie tu nie było (nie tak trochę, bo prawie cały miesiąc). Zrobiłam sobie najzwyklej w świecie wakacje. Nie wiem czy powinnam robić aż tak długą przerwę, ale stało się. Tymczasem jestem z powrotem.

Co wydarzyło się od 10 lipca? Ano uczestniczyłam w uroczystości ukończenia studiów mojego Lubego. Zostałam na nią zaproszona więc grzechem i wielkim nietaktem byłoby nie iść. Tym bardziej, że było to niezwykłe przeżycie. Chyba nie można sobie wymarzyć lepszego zwieńczenia swojej kilkuletniej nauki.

Po wyczytaniu wszystkich i ich powrocie na miejsca, wykładowcy zaczęli zbliżać się do wyjścia, za nimi absolwenci, a następnie wszyscy zebrani goście. Kiedy przechodziło się przez ogromne drzwi katedry, trafiało się do klimatyzowanego, dużego namiotu, a tam na wszystkich czekał szampan i drobny poczęstunek. Było to czas na gratulacje, rozmowy z rodziną i przyjaciółmi, wykładowcami, wspólne zdjęcia na tle uniwersyteckiej ścianki. No i oczywiście nie obyłoby się bez stoisk z gadżetami uniwersytetu. Następnie chwila i kilka zdjęć na równo skoszonej trawie, na świeżym powietrzu i w końcu można zamknąć a zarazem rozpocząć kolejny rozdział swojego życia.
O.
wiesz jak wygląda zakończenie i już możesz się do niego szykować zajmie to kilka lat ale jak perfekcyjnie się przygotujesz, a tym czasem szykuj się do oficjalnego rozpoczęcia
ReplyDelete