Tytuł brzmi banalnie,
nieprawdaż? Nie chodzi tu jednak tylko o utratę wagi, ale również
o to, co możemy zrobić dla swojego organizmu.
Ponad rok temu,
dokładnie 1 września podjęłam chyba jedną z bardziej wpływowych
na moje życie decyzji. Po wakacjach, podczas których zdecydowanie
przegięłam z ilością cukru i węglowodanów w mojej codziennej
diecie, postanowiłam, że tak dalej być nie może. Stając na wagę
również nie byłam zadowolona. I to nie były moje widzimisie –
zawsze siebie akceptowałam i czułam się ze sobą dobrze, nawet
posiadając te zbędne kilogramy. Jednak mój organizm dyktował mi
zupełnie coś innego – moje wyniki badań nie były złe, ale od
wielu lat zmagałam się z podwyższonym poziomem TSH (hormony
tarczycy) – zapytacie, co to ma do sposobu odżywiania? Jak się
okazało później, bardzo wiele.
Pierwszym widocznym przełomem
było to, że chudłam 1,5kg tygodniowo. Co w ogólnym rozrachunku
dało mi 10kg mniej, a co najważniejsze czuję się znacznie lepiej
i jestem zadowolona, że traktuję lepiej swój organizm.
Dla Wszystkich, którzy chcieliby coś zmienić mam kilka przetestowanych rad:
Dla Wszystkich, którzy chcieliby coś zmienić mam kilka przetestowanych rad:
- Spożywam 5 posiłków dziennie, regularnie co ok. 3 godziny, przy czym ostatni nie później niż o 19.30; z tym, że w czasie zrzucania kilogramów mój układ wyglądał tak:
- Śniadanie: węglowodany/mięso/warzywa/owoce – do wyboru
- Drugie śniadanie: owoc
- Obiad: mięso + warzywa
- Podwieczorek: jogurt + owoce / sok warzywny
- Kolacja: mięso + warzywa
Ten schemat tyczy się stadium zrzucania wagi. Po
uzyskaniu odpowiadającej mi masy, do obiadu i kolacji dodałam
węglowodany. Nie spodziewałam się, że gdy je wprowadzę, będę
dalej chudła – ale tak właśnie się stało. Mój efekt końcowy
to 5kg + 5kg = 10kg!
- Zamieniłam białe pieczywo na ciemne;
- Ograniczyłam słodycze do minimum;
- Nie smażę – piekę lub gotuję;
- Unikam tłustych potraw;
- Warzywa i owoce zostały moimi przyjaciółmi;
- Wypadły napoje gazowane;
- Piję ok. 2 litrów wody;
- Cukier biały zastępuję miodem, a przy wypiekach cukrem trzcinowym.
Po prostu zaczęłam dbać o to co jem, jak jem i skąd
pochodzi to jedzenie.
Co do moich wcześniejszych wyników, pół roku po
tym jak moja waga się ustabilizowała, zrobiłam badania. Po raz
pierwszy moje TSH mieściło się w normie. Bez leków, bez lekarzy
samo się unormowało (najprawdopodobniej przez odstawienie wyrobów z pszennej mąki).
No i co najważniejsze nie
było miejsca na efekt jojo!
Wszelkie genialne i szybkie
przepisy, z których korzystam do teraz oraz opisy diet znajdują się
w książce Pani Magdaleny Makarowskiej. To dzięki Niej zmieniłam swoje życie – serdecznie polecam!
O.
O.
No comments:
Post a Comment