Maturalny maraton dla mnie dobiegł końca. Tak jak obiecałam - wracam!
Na wstępie o maturze słów kilka. Na pewno pierwsza myśl, jaka mi przychodzi do głowy to, to że nie było wcale tak strasznie, jak jest to często przedstawiane uczniom. Jasne, że stres był. Czasem większy, innym razem mniejszy. Jednak wydaje mi się to całkiem naturalne. Po prostu trzeba było go "oswoić" i nie pozwolić, aby przejął kontrolę nad myślami oraz słowami. Jak poszło? Cóż, z ustnych jestem bardzo zadowolona, a co do pisemnych to okaże się dopiero 5 lipca.
I co teraz? Teraz czekają mnie podobno najdłuższe wakacje w życiu. Przede wszystkim spodziewam się pracowitych 10 dni, gdyż właśnie za tyle opuszczam kraj. Przeprowadzam się do Wielkiej Brytanii. Przez te ostatnie dni w Polsce mam do zrobienia multum rzeczy związanych z przeprowadzką. Nie mogę w to uwierzyć, że to się dzieje! Tyle czasu o tym myślałam i stawiałam to sobie jako następny cel. A tu proszę. Zleciało niesamowicie szybko. Chociaż z drugiej strony jak pomyślę sobie jak dużo się nauczyłam przez ostatnie trzy lata w liceum, jak wiele wyrzeczeń i pracy mnie to kosztowało, nie wydaje się, że tak sprawnie to minęło.
Mimo wszystko, nie czuję praktycznie wcale jeszcze tego, co się sfinalizowało. Nadal przebywam gdzieś pomiędzy nauką a maturami. Wciąż trzyma mnie stres i nie potrafię uwierzyć, że to już koniec obowiązkowej edukacji. Koniec wielu rzeczy. Ale także początek nowej przygody. Samodzielnego życia i wyznaczania sobie nowych celów!
O.
No comments:
Post a Comment